
Niewygodni radni
29/09/2022Publiczne deprecjonowanie i ukazywanie ludzi jako donosicieli – to niestety metoda stosowana od dłuższego czasu przez władze Trzebnicy. Każde opozycyjne zachowanie jest załatwiane właśnie w ten sposób. Poniżyć, wyśmiać, nazwać donosicielem – nieważne czy jesteś radnym opozycyjnym czy też zwykłym mieszkańcem, który ma odmienne poglądy – worek jest jeden i ma napis „wróg”.

Na ostatniej sesji Rady Miejskiej w Trzebnicy, wiele osób interesowało się faktem czy przewodniczący jednego z opozycyjnych klubów będzie mógł w końcu zostać członkiem Komisji Rewizyjnej. Komisja ta ma niepełny skład już od wielu tygodni. W sprawie interweniował nawet wojewoda, ponieważ brak przedstawiciela klubu w tej komisji jest łamaniem prawa i grozi rozwiązaniem Rady. Ale od kilku sesji próby uzupełnienia składu komisji są blokowane przez klub burmistrza Marka Długozimy, który ma większość w radzie.
Dzieje się tak, ponieważ radny zgłaszany przez klub opozycyjny do pracy w Komisji Rewizyjnej nazywa się Krzysztof Śmiertka. Radny ten z punktu widzenia burmistrza Marka Długozimy jest bardzo złym kandydatem, ponieważ zadaje dużo niewygodnych pytań i zbyt intensywnie dba o publiczne pieniądze. Wykazywanie marnotrawienia publicznych środków i zgłaszanie nieprawidłowości do sprawdzenia przez powołane do tego instytucje, jest według władz działaniem na szkodę gminy. Wczoraj przypomniano nawet radnemu Krzysztofowi Śmiertce rotę ślubowania – prawdopodobnie miało to wywrzeć presję, aby się opamiętał.
Dość zaskakująca była również wczorajsza wypowiedź Przewodniczącego Rady Mateusza Stanisza, który tuż przed głosowaniem stwierdził, że radny Krzysztof Śmiertka nie jest w stanie rzetelnie wypełniać zadań w Komisji Rewizyjnej i dlatego klub burmistrza Marka Długozimy odrzuci tę kandydaturę. Komu jak komu, ale zarzucanie nierzetelności radnemu Krzysztofowi Śmiertce to spore nadużycie.
Sprawa jest dużo prostsza – najwyraźniej burmistrz Marek Długozima boi się takiego członka w Komisji Rewizyjnej i rękami swoich radnych kandydaturę tę odrzuca. Fakt politycznych rozgrywek w samorządach nie jest czymś wyjątkowym. To, że oddany współpracownik burmistrza w osobie przewodniczącego rady wykonuje ustalenia polityczne jest zrozumiały. Są ze sobą związani od dawna.
Jednak to, że bardzo świadomi zasad demokratycznych i szanowani radni jak Magdalena Orzechowska i Marek Koliński również wykonują polityczne polecenia mocno dziwi. Wydaje się, że oboje nie popierają działań polegających na publicznym deprecjonowaniu i ukazywaniu ludzi w złym świetle. Wydaje się również, że oboje wiedzą, iż dbanie o publiczne pieniądze nie jest sprzeniewierzaniem się ślubowaniu i działaniem na szkodę gminy. Te dwa głosy rozsądku zmieniłyby wszystko.